Stoisz Alicjo w kolejce do wejścia.
„Żeby tylko nie zamknęli bramy zanim przyjdzie moja kolej” – myślisz zaniepokojona i blada. Dziwni ludzie stoją za tobą i przed tobą, Alicjo.
”Przebierańcy, czy co?” Czarne makijaże, łańcuchy i czarna skóra. Straszna gromada. Rozczochrana. I ten facet kilka metrów przed tobą. Jakiś potwór. Cały w tatuażach. Nawet twarz ma zasmarowaną sinymi rysunkami.
Alicjo, gdzie ty trafiłaś? Dokąd wiedzie ta kolejka? Jedna za drugą osoba znika w czerni drzwi strzeżonych przez olbrzymkę w białej peruce.
Każdy mocno wciąga powietrze w płuca przed wejściem, jakby miał zanurkować. „Co tam jest do diabła?!”- myślisz marząc o wejściu i powstrzymując się przed ucieczką.
Alicjo, wcale nie musisz stać w tej kolejce. Możesz odejść w dowolnej chwili. Ale po przejściu przez drzwi, gdy olbrzymka postawi już zieloną pieczątkę na twoim policzku… Masz już tylko wciągnąć powietrze w płuca i liczyć na to, że kiedyś znów będziesz mogła oddychać. Że dane ci będzie zaczerpnąć powietrza. Nie musisz… niczego nie musisz Alicjo.
Serce ci drży. Boisz się wejść. Boisz się nie wejść. Dlaczego wszystkiego się boisz? Cóż za tchórz z ciebie, dziewczyno.
Zbliżasz się do drzwi. Zaraz twoja kolej. Przepuszczasz kilka osób przed siebie. Zyskujesz jeszcze chwilę na zastanowienie. Olbrzymka z białą peruką na głowie jest facetem. Cuchnie wczorajszym męskim potem. Czerwona szminka rozmazała jej się na policzku pokrytym świeżym zarostem. Czarnym jak rozsypane ziarnka maku. Olbrzymia blondyna powinna się ogolić. Najwyższy czas.
Zielona pieczątka na twoim policzku. Wdech i jesteś w środku.
Setki świec. Tańczą czarownice. Pląsają diabły. Wibruje tajemnymi mocami cała przestrzeń wokół ciebie. „Ale… ale ja nie jestem czarownicą!” – bronisz się przed wciągnięciem w wir tańca. Nie chcesz być jedną z nich. Nie chcesz tych diabelskich szaleństw. Gdzie tu jest wyjście? Nie chcesz mieć takich rozczochranych kudłów na głowie. Nie chcesz, żeby twoje ubrania zamieniły się w powiewające łachmany. Brak ci tchu. Dusisz się. Jak nie zaczniesz tańczyć, maleńka, to się udusisz! – wrzeszczą czarownice szczerząc dziurawe uzębienie. Nie zauważyłaś stojąc w kolejce, że czarownice nie mają większości zębów. Że ich twarze pokrywają liszaje i brodawki.
– Tańcz mała! Tańcz, to zaczniesz oddychać! – chichoczą diabły.- Jak nie zatańczysz, to po tobie… – szepczą jej prosto do ucha. – Udusisz się… Udusisz się… Udusisz się…Opędzasz się, odganiasz demony, walczysz, ale walcząc już wiesz o swojej przegranej. Już wiesz, że nie umiesz walczyć do końca. Nie oddasz życia. Nie pozwolisz na uduszenie. Wiesz już, że prędzej czy później zatańczysz z diabłami, zamienisz się w czarownicę. Poczujesz, jak z wodnistych dziąseł wypadają ci zęby, jak w upiornym reumatycznym skurczu wykrzywiają ci się palce. Jak rosną ci gigantyczne brodawki i paskudne kępki włosów na brodzie.
Nie zdobędziesz się na heroizm. Nie umrzesz dla zasady. Nie ty Alicjo. Ty tak nie robisz.
Jeszcze chwila. Wytrzymasz jeszcze sekundę, dwie. Nie chcesz poddać się tak łatwo. Nie tak od razu. Niech sobie wiedźmy nie myślą, że pójdzie im tak łatwo. Krótki moment i już tańczysz w objęciach diabelskich. Tańczysz Alicjo, chociaż wcale nie chcesz.