Popiołem
i cieniem


Kraków 7500 lat temu.

Przełom mezolitu i neolitu.
Z wapiennego wzgórza roztacza się widok na wielką rzekę. Moczary, bagna i puszcza bez początku i bez końca, pełna turów, niedźwiedzi i wilków. Jaskinię u podnóża skały zamieszkuje gromada ludzka. Jak żyje, jak poluje, jak się bawi, o co się spiera, czego się boi, czy ich emocje są inne niż nasze dzisiaj?

Kraków dziś.

Mieszkańcy doliny wśród wzgórz wędrują tymi samymi ścieżkami co łowcy turów sprzed tysięcy lat. Bawią się szaleńczo jak oni. Tak samo upadają w nikczemność. Jeśli nienawidzą, to każdą drobiną duszy. Jeśli kochają, to równie zapamiętale. Spotykają się u stóp wawelskiego wzgórza, w tych magicznych momentach gdy czas traci swą moc.
Ta historia kipi od emocji. Przesiąknięta namiętnością, pradawnymi lękami, szlochem skrzywdzonych, krwią walczących i potem tych, którzy wzięli na siebie brzemię ciężkiej pracy, choć nigdy wcześniej o niej nawet nie słyszeli. Pachną w niej zioła, dym ognisk, bydlęce odchody. Tysiące lat później w tym samym miejscu nad miastem i rzeką unoszą się spaliny samochodów przejeżdżających po moście Dębnickim i mgliste przeczucie, że świat znów zmienia się bezpowrotnie.

Kup na empik.pl ››

Aida
Amer


Lubię Kraków. Najbardziej kilka miejsc. Pierwszy na liście jest Salwator i klasztor sióstr Norbertanek, tam, gdzie Rudawa wpada do Wisły. Stamtąd pochodzą moje pierwsze zamglone wspomnienia pachnące ciastem drożdżowym i pastą do parkietów. Z wysokiego parteru kamienicy przy ulicy Flisackiej 3. Moja mama jest Krakuską, więc ja też. Była najlepszą nauczycielką świata. Już jest na emeryturze, ale nic się nie zmieniło: wychowuje i wspaniale rozpieszcza kolejne, już trzecie, pokolenie. Tata jest Palestyńczykiem z miasteczka Rantis, więc ja też. Przyjechał do Polski, by studiować architekturę. Wyjechaliśmy, gdy miałam trzy lata. Wychowywałam się nad Zatoką Perską, gdzie czarne złoto tryskające fontannami z ziemi zwabiło wszystkie złe moce tego świata.

Wróciłam po latach, by pokochać ulicę Skałeczną. W klasztornym budynku ojców paulinów uczyłam się przez cztery lata aż do matury. Ulicę Gołębią pokochałam od "pierwszego wejrzenia". W 1987 roku zrobiłam sobie pierwsze zdjęcie na schodkach Collegium Minus, gdzie rozpoczynałam właśnie studia w Instytucie Archeologii Uniwersytetu Jagiellońskiego. Przerwy w zajęciach spędzałam w kawiarni Mozaika, gdzie na ścianach wisiały zdjęcia krakowskich jazzmanów. Kiedyś, gdy przyszłam na kawę z bitą śmietaną, pod zdjęciem Andrzeja Marchewki z trąbką, siedział Andrzej Marchewka bez trąbki. Szkoda, że nie ma już Mozaiki. Collegium Minus wciąż jest. Starsze nawet od Uniwersytetu Jagiellońskiego. Oby było tam zawsze.

Uwielbiam cmentarz na Salwatorze. Wielkie drzewa wrzynają się w stare groby, przechylają je przekornie i otulają przyjaznym cieniem. Stamtąd w pogodne dni widać Tatry a czasem, odnoszę wrażenie, że i Alpy i Himalaje, że słychać szum Atlantyku a może to Pacyfik, że czuć zapach rozgrzanego piasku znad Sahary. Cmentarz na Salwatorze to dobre miejsce, by obserwować świat. Mam tam kilku krewnych. Spoczywają w cudownym spokoju i mają wszystko na oku.

Modernistyczny gmach szpitala im. Gabriela Narutowicza sprzed II wojny światowej ma swój urok i na zawsze pozostanie dla mnie ważnym punktem na mapie miasta. Tam urodziły się moje dzieci. Obaj synowie na tym samym łóżku szpitalnym chociaż dzieliło te porody aż osiem lat.
Czy to nie dziwne, że nie mieszkam już w Krakowie? Domek za miastem z widokiem na Chełm, wzgórze, gdzie w XII wieku osiedlili się Bożogrobcy, rycerze zakonni, którzy powrócili z Ziemi świętej po wyprawach krzyżowych. Bardzo tajemnicze miejsce, gdzie wciąż odbywają się uroczystości z udziałem kawalerów i dam Zakonu Rycerskiego Świętego Grobu Bożego w Jerozolimie.
Lubię długo gapić się na obrazy. Przy którym stałam najdłużej? Przy autoportrecie Albrechta Dürera w Starej Pinakotece w Monachium. Książka? Ta najbliższa sercu? Wydawałby się, że trudne pytanie, ale "Sto lat samotności" Marqueza wygrywa w cuglach.
Przygoda z pisaniem zaczęła się w 2012 roku od "Rantis". Rantis to mój dom. Odwiedzony tylko raz, opłakany sto razy, zagubiony w morzu wojny i krzywd. Chciałam ocalić Rantis przed zapomnieniem. Gdyby umierał Kraków, zrobiłabym dla niego to samo.
Potem powstały "Opowieści spod oliwnego drzewa". Ta książka została napisana dla dzieci. Nigdzie w niej nie padła ta nazwa, ale to właśnie uliczkami Rantis biegały dzieci, które były bohaterami tej opowieści. Chciałam, by dzieci w Polsce też poznały to miejsce. By zauważyły na mapie ten malutki punkt przy którym napisano Rantis.

"Kroniki z życia ptaków i ludzi" powstały po silnym wzruszeniu przeżytym nad dziurą w ziemi, która została po domu. Stał kiedyś wśród bajkowych pól i zagajników Warmii. To jego historię opowiedziałam czytelnikom, chociaż nigdy go nie widziałam, gdy był jeszcze żywy.
"Popiołem i cieniem" to powrót do krainy młodości, przez którą przedzierałam się w pocie czoła dźwigając pod pachą opasłe książki i skrypty uczelniane. W archeologii interesowało mnie wówczas wszystko oprócz epoki kamienia. Cóż za ironia losu! To epoka kamienia stała się tłem dla mojej najnowszej powieści. Dojrzałość, czy co?


18 marca, 2023

18 marca 2023 – wiersz

  wiosna w marcu jest trochę nieśmiała, trochę zagubiona, ale wiem na pewno, że już jest, pachnie ziemią i zimną wodą zwodzi chłodnym słońcem wabi mokrym […]
14 lutego, 2023

Kraków

Moje ukochane miasto zimą i nocą. Na Brackiej cisza. Gołębia gubi rytm kroków. Na Plantach pusto. Nawet żywej duszy. Zimno.  
4 lutego, 2023

Cisza nad Rabą

Lód na zamarzniętych kałużach trzeszczy pod podeszwami. Bezszelestnie toczą się gęstniejące wody Raby. Na wzgórzu cisza. Nie słychać mnisich śpiewów. Cisza. Milczy sygnaturka. Nikt nie śpiewa […]

Książki mojego autorstwa


Dla dorosłych


Rantis

Kup na publio.pl

kroniki

Kup na taniaksiazka.pl


popiolem-i-cieniem2

Kup na empik.pl ›

Dla dzieci


opowiesci

Kup na znak.pl

zac-zarowany

Kup na swiatkasiazki.pl


Wydarzenia



W obliczu aktualnej, niezbyt wesołej sytuacji - wszelkie spotkania z czytelnikami zostały odwołane.
Zapraszam do śledzenia mojego bloga.





Recenzje

  • Od pierwszych kart przeniosłam się do krainy zupełnie mi nieznanej i dałam się wciągnąć i ponieść atmosferze gorącej Palestyny. Obca mi kultura i miejsce wzbudziły ciekawość taką, że trudno było książkę tę odłożyć po przeczytanym rozdziale  dzieciom na dobranoc. Książka zawiera także informacje o orientalnych roślinach- „Z zielnika” oraz „słowniczek” terminów do każdego rozdziału. Moi synowie bardzo polubili tę książkę. Szczerze polecam
    Opowieści spod oliwnego drzewa
    Bajkogród
  • Historia o nieśmiałej żabie to historia dla Jasmin, jak pokonać nieśmiałość. W żabę została zmieniona królewna, która tak jak Jasmin, miała przepiękny głos i pięknie śpiewała, choć wstydziła się tego. Historia o człowieku i kogucie na księżycu, o bohaterskim kogucie, który uratował świat, służy za wyjaśnienie czemu odmierza się czas wedle księżyca, nie słońca. Jednocześnie też Mirjam stara się wspomóc braci Samiego i Mahmuda oraz ich matkę, których sytuacja pogarsza się po śmierci ojca. Ogród, dzięki któremu utrzymywała się rodzina, zaczyna popadać w ruinę, ale Mirjam nie pozwoli, by to dłużej trwało. Historia o słabowitym i chorowitym księciu Alim i trzygłowym smoku, którego pragnienie może wysuszyć Jordan jest dla Omara. Przypadkowe zasłabnięcie na targu okazuje się być wynikiem problemów z sercem. Pomóc może tylko zagraniczna operacja, ale rodzina Omara nie ma tyle pieniędzy… Kolejna bajka jest dla Sany, opiekującej się bezdomnymi psami. Hasan, młody szewc, wygnany przez zazdrosnych braci i tułający się po świecie, pewnego dnia ma przygotować maleńkie trzewiki dla królowej pszczół. Podejmuje się żmudnego zajęcia, które odmieni jego życie, choć jeszcze nie zdaje sobie z tego sprawy. Ostatni rozdział tłumaczy skąd wziął się zielnik Iman, ilustrujący książkę. Mirjam opowiedziała bajkę o tym jak Aida uwierzyła w siebie i nauczyła się czytać dzięki pomocy krasnoludka-dżinna, by pomóc Iman, zdolnej rysowniczce mającej problemy z nauką.
    Opowieści spod oliwnego drzewa
    Multikulturalny
  • "Opowieści spod oliwnego drzewa"

    Polscy turyści na Bliskim Wschodzie przypadkowo gubią książkę z bajkami. Ilustracje z pięciu polskich bajek są punktem wyjścia dla starej, mądrej bajarki Mirjam do opowieści, które snuje piątce dzieci w małej, palestyńskiej wiosce. Zadziwiająco dla czytelnika – opowieści Mirjam w niczym nie przypominają znanych nam historii. Bajarka doskonale dobiera opowieści, wskazując w nich drogę do rozwiązania kłopotów, trapiących dzieci. Niesamowita, szkatułkowa narracja o uniwersalności dziecięcych problemów.

    Opowieści spod oliwnego drzewa
    Poławiacze Pereł
  • „Rantis” to plastyczna, przejmująca i wiarygodna narracja o mieście, którego czar nie jest do opisania, ale autorka może zaczarować innych tym, co niewysłowione. To rodzinna saga, historia miejsc i zdarzeń, lekko w tonacji realizmu magicznego, ale w gruncie rzeczy zwracająca uwagę na szczegóły; mocno osadzona w rzeczywistości doświadczanej przez konflikty Palestyny. Ta książka to opowieść o wzruszeniach, inicjacjach, lękach, rozpaczy i znikaniu, które można zatrzymać w słowach. Symboliczna opowieść o tych, którzy żyją własnym rytmem, ale w gruncie rzeczy jest to jakiś rytm uniwersalny; tak toczy się prawdziwe życie. Gdzie? Między słowami, gestami i między tym, co niewypowiedziane. Bo to również historia o mocy milczenia i o tym, że słowa ratują od zapomnienia świat, ale nie mogą uratować tych, co zamilkli i nas do swego świata nie dopuszczają.

    Aida Amer snuje opowieści niczym jedna z bohaterek jej książki, Miriam. Dziewczyna uwodzi całe Rantis swymi niezwykłymi historiami, dzięki którym to, co przeżywają jej słuchacze, nabiera nowego, innego sensu. Miriam to mistrzyni słowa mówionego i mistrzyni kamuflażu. Jest w Rantis bardzo widoczna, ale jej postać nie jest wyraźna. Tajemnicze odejście Miriam z tego świata to nie jedyne, o jakim przeczytamy. Tyle tylko, że to właśnie ona wprowadza nas w klimat Rantis takiego, jakim chciała go opisać Amer. Bardzo przecież konkretnie opisanego, a z drugiej strony przyjemnie wieloznacznego. W Rantis życie toczy się rytmem, w którym znajdziemy harmonię między szczęściem i rozpaczą. Rantis zostanie także mocno doświadczone przez historię i zniszczone jako azyl, bo przecież nic nie trwa wiecznie. Trwać zatem może w opowieściach – takich, jakie snuje Miriam. Wkraczając do palestyńskiej osady wielu historii i biografii, ocieramy się o bolesną przeszłość i próbujemy zrozumieć, co tak naprawdę się stało, że Rantis przestało istnieć. Widzimy też, ile pisarskiej siły Aida Amer wkłada w to, by wydobyć miasteczko z niebytu.

    [...]

    Autorka „Rantis” ukazuje bardzo żywą i istotną więź rodzinną. Jej bohaterowie są dużą rodziną, która wiele przeżywa tylko jako całość. Charakterologiczna mozaika w gruncie rzeczy pokazuje nam, jak wygląda los grupy skazanej na odejście w niepamięć. Amer siłą swojej opowieści ożywia ponownie tych, o których zapomnieli inni. Ożywia Rantis, pokazując siłę miasteczka. Choć ta proza wymyka się jakimkolwiek próbom zestawienia z tym, co już napisano i wydano, lektura dziwnie często przywoływała w mojej pamięci „Kraj, gdzie nigdy się nie umiera” Orneli Vorpsi. Prowincjonalna Palestyna jest jak Albania w tamtej opowieści – to miejsce życia wiecznego, gdzie śmierć jest dopiero początkiem. Początkiem opowieści, która nabiera kształtu, opowiadając losy tych, którzy sami już o sobie nie opowiedzą.

    „Rantis” to także historia tożsamości. Sama autorka próbuje przejrzeć się w tym, co pamięta, co usłyszała czy zapisała. Jej opowieść ma charakter wyznania. Amer wydaje się mówić o tym, że wiele nie wie, wielu kwestii nie rozumie. Można jednak zrozumieć przeszłość, jeżeli napisze się o niej tak, jakby była wiecznie żywą teraźniejszością. Czas i jego upływ w prozie Amer z jednej strony mają znaczenie, z drugiej są tylko dodatkiem do zapisania na wieczność tego, co poddało się czasowi z jego okrucieństwem. Mądra, subtelna i wielowątkowa historia miejsca i tego, jak bardzo dane miejsce można umiłować.

    Rantis
    Krytycznym okiem
  • "Rantis" Aidy Amer jest nostalgiczną opowieścią o miejscu, które znajduje się poza czasem i przestrzenią, a także o ludziach, którzy trwają na granicy świata rzeczywistego i świata fantazji.   Rantis to palestyńskie miasteczko, którego próżno by szukać na mapach. Wokół studni na rantiskim rynku, w cieniu starej oliwki, Aida Amer gromadzi wszystkich mieszkańców miasta, a wśród nich swych najbarwniejszych bohaterów: Miriam – lokalną Szeherezadę; Fatimę – znachorkę mądrzejszą od lekarzy; jednorękiego Jusufa Odiego – żartownisia, a jednocześnie sprawcę wielu nieszczęść; Hafeza – sprawiedliwego oraz prawego spadkobiercę imienia i bogactwa rodu Amer Khalaf; jego posłuszną żonę Ranię; namiętną i rozwiązłą Bośniaczkę Itydal; chorego z zazdrości Khaleda…   Aida Amer wraca do prywatnego raju utraconego, do palestyńskich korzeni, do rodzinnych opowieści, do miejsc dla niej najważniejszych. "Rantis", choć wyrosło z prawdziwych historii, jest fikcją pozwalającą Aidzie Amer ocalić najpiękniejsze familijne legendy. Jej powieść można śmiało nazwać orientalną odpowiedzią na latynoamerykańskie "Sto lat samotności".
    Rantis
    Granice.pl

Kontakt