Rok się kończy, więc można zacząć go podsumowywać. Szkoda nerwów na inne sprawy. Rok jaki był, wszyscy wiemy. Skoncentruję się na przeczytanych książkach. Najważniejszą książką, jaką czytałam w tym roku było „Nie ma” Mariusza Szczygła. Znakomity zbiór reportaży, które łączą się w wyjątkową całość. Książka jest przepełniona smutkiem za tym, co utracone, za tym, czego brak, czego nie ma. Jest w niej tęsknota, nostalgia, jest przerażająca brutalność i obojętność. Przeplatają się w niej wspomnienia, historie ludzi, których łączy dojmująca pustka. Na koniec odkrywamy, że „nie ma” to śmierć. Autor zaznacza, że każde słowo jest prawdą. Uświadomienie sobie tego faktu jest poruszające.