pochowane już stoliki restauracji
poskładane krzesła i zwinięte markizy
po bruku snuje się miniony dzień
okrzyki sprzedawcy ryb sprzed dziesiątej rano
wspomnienie piosenki ulicznego śpiewaka z południa
cień kłótni kochanków z wnętrza ciasnego podwórka w popołudniowym upale
echo dwudziestu klaksonów w durowych, radosnych tonacjach
za złośliwą śmieciarką pod wieczór
i północ i dwanaście uderzeń zegara i zeruje się dobro i zło
i zasypia niespokojna Etna i jej córka święta Agata
i stary człowiek skończył już zmiatanie resztek dnia z chodnika
Aida Amer. październik, 2021